Oświata pod presją. Reorganizacja, cięcia i milczenie dyrekcji szkół

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

W otwockiej oświacie panuje napięcie. Napięcie, które rośnie z tygodnia na tydzień – i to nie tylko wśród nauczycieli, ale też wśród rodziców, którzy niepokoją się o przyszłość swoich dzieci w miejskich szkołach podstawowych. Za fasadą urzędowych komunikatów o „racjonalizacji wydatków” i „optymalizacji struktury” kryje się rzeczywistość trudna do zaakceptowania – redukcje etatów, większe klasy, ograniczenie zajęć dodatkowych i kadrowa niepewność. – Nikt nie będzie się oficjalnie, pod nazwiskiem wypowiadał. Dlaczego? Bo się boimy… – mówią nauczyciele.

Audyt jako początek (r)ewolucji?

Wszystko zaczęło się od nieoczekiwanej zmiany na stanowisku dyrektora oświaty miejskiej. 9 maja 2025 roku Grzegorz Michalczyk, dotychczasowy dyrektor, odszedł ze stanowiska. Ratusz informował lakonicznie: odejście odbyło się „w przyjaznej atmosferze”. Sam Michalczyk nie chciał komentować swojego odejścia, zrzucając to na dyskrecję między pracodawcą a pracobiorcą.

Jego miejsce zajęła Hanna Skrzypczak jako p.o. – była sekretarz powiatu wołomińskiego i kandydatka PiS do Sejmu (nie uzyskała mandatu). W między czasie prowadzony był audyt w otwockich szkołach, przez zewnętrzną firmę – jak informuje nas rzecznik UM Otwock.

Urząd Miasta: „Tylko tam, gdzie to uzasadnione”

Zapytaliśmy Biuro Prasowe UM Otwocka o szczegóły planowanego łączenia klas. Odpowiedź była stanowcza i uspokajająca – Łączenie klas planowane jest od roku szkolnego 2025/2026 i dotyczy jedynie oddziałów, w których łączna liczba uczniów po połączeniu w klasach IV–VIII nie przekracza 28. Klasy, w których po połączeniu liczba uczniów wyniesie powyżej 28, nie podlegają łączeniu. Klasy I–III łączone będą po I etapie edukacyjnym, z zastrzeżeniem uwzględnienia specjalnych warunków nauki oraz liczby cudzoziemców”.

To komunikat brzmiący teoretycznie racjonalnie. W praktyce, jak alarmuje Związek Nauczycielstwa Polskiego, te granice są nie tylko maksymalne, ale niebezpiecznie bliskie granicy chaosu. – W licznych zespołach klasowych nie ma mowy o indywidualnym podejściu do ucznia. A przecież w tych oddziałach będą dzieci ze spektrum autyzmu, z zaburzeniami adaptacyjnymi, z trudnościami emocjonalnymi. Połączenie klas to nie tylko zmiana organizacyjna – to dla tych dzieci ogromny stres i potencjalny regres – ostrzega Przemysław Gręzak, prezes oddziału powiatowego ZNP w Otwocku.

Oszczędności – ale czy prawdziwe?

Ratusz podkreśla też aspekt finansowy: „Oszczędności wynikające z połączenia klas w roku szkolnym 2025/2026 wyniosą ok. 400 tys. zł, a w roku 2026/2027 – ok. 1 mln 400 tys. zł, uwzględniając pierwsze połączenia”.

ZNP kontestuje te wyliczenia. – W większych klasach i tak konieczne będą podziały na grupy – na WF, języki obce, chemię. Te koszty wrócą. A tymczasem dzieci stracą poczucie stabilności – mówi Gręzak. – Uzyskane oszczędności będą iluzoryczne, a długofalowe skutki mogą być katastrofalne – dodaje.

Klasy będą łączone… już na etapie tworzenia

Zgodnie z informacją przekazaną przez Biuro Prasowe: „Od nowego roku szkolnego 2025/2026 oddziały będą podlegały łączeniu na etapie ich powstawania – po zamkniętym procesie rekrutacji”.

Oznacza to, że rodzice dopiero po zapisaniu dzieci do szkoły dowiedzą się, ile dzieci będzie w klasie – i czy ich dzieci trafią do nowych, „łączonych” zespołów. To rodzi wątpliwości dotyczące przejrzystości procesu oraz zaufania do samorządu jako organizatora edukacji.

SKS-y: aktywność czy atrapa?

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów są zmiany w zajęciach pozalekcyjnych, zwłaszcza sportowych. „Zajęcia SKS będą prowadzone w publicznych szkołach podstawowych na terenie Otwocka jako zajęcia aktywności fizycznej w ramach zajęć kreatywnych. Będą dostosowane do faktycznych potrzeb uczniów” – czytamy w odpowiedzi z UM.

Ale według ZNP, rzeczywistość wygląda inaczej: – W roku szkolnym 2024/2025 dyrektorzy mieli środki na 8 godzin SKS tygodniowo. Na kolejny rok szkolny środki te nie są przewidziane. Planowane są jedynie 4 godziny tygodniowo z tzw. godzin dyrektorskich – mówi Przemysław Gręzak.

To oznacza faktyczne ograniczenie dostępu do ruchu dla wielu dzieci, dla których SKS-y były jedyną formą aktywności fizycznej poza lekcjami. Ponadto na terenie Otwocka budowane są hale łukowe przy niemal każdej szkole, które teraz popołudniami będą świeciły pustkami? Czy może będą w stanie podreperować budżet oświaty, m.in. poprzez wynajem?

Pracownicy boją się mówić

Jak informuje ZNP, większość dyrektorów szkół została już zapoznana z wynikami audytu, ale jego treść nie została upubliczniona. Pracownicy szkół często dowiadują się o zmianach stopniowo – podczas spotkań kadrowych i konsultacji związkowych. – Dyrektorzy analizują strukturę zatrudnienia, niektórzy już wystąpili z wnioskami o opinię w sprawie wypowiedzenia umów lub zmiany warunków pracy pracowników obsługi – informuje Gręzak. – Wśród nauczycieli i pracowników niepedagogicznych rośnie niepokój. Wiele osób nie wie, czy zachowa pracę po 1 września 2025.
– Jest źle, nie wiemy co będzie z nauczycielami, z uczniami i zajęciami dodatkowymi. Zmiany dotykają wszystkich, ale brak przejrzystości i jasnych działań budzi niepewność, a nagłe zmiany kadrowe budzą po prostu lęk – mówi jedna z nauczycielek, a z uwagi na sytuacje, prosi o zachowanie anonimowości.

Czy władze miejskie mają kontrolę nad sytuacją?

Choć oficjalne komunikaty z UM tonują nastroje, a zmiany prezentowane są jako „racjonalne” i „przemyślane”, rzeczywistość w szkołach pokazuje coś innego. Panuje niepewność, a nastroje są dalekie od zaufania.

ZNP, choć wstrzemięźliwe w ocenie powołania Hanny Skrzypczak na stanowisko dyrektora oświaty po audycie, jednoznacznie podkreśla: – Optymalizacja nie może być realizowana kosztem dzieci i nauczycieli. Szkoła ma być miejscem wsparcia, rozwoju i bezpieczeństwa. Te wartości są dziś zagrożone.

Finansowanie oświaty – samorządy zostały same

Warto przypomnieć, że zmiany w otwockiej oświacie nie dzieją się w próżni. Od 1 stycznia 2025 roku zniesiona została subwencja oświatowa, zastąpiona „kwotą potrzeb oświatowych”. Miała być to nowoczesna forma finansowania edukacji, lepiej dopasowana do lokalnych potrzeb. W praktyce jednak wiele samorządów – w tym Otwock – pozostało z problemem samodzielnie.

– Prowadzenie szkół to zadanie własne gminy, ale obietnice rządowego wsparcia nie przełożyły się na realne mechanizmy finansowe. Samorządy zostały z odpowiedzialnością, ale bez narzędzi – komentują działacze ZNP w ogólnopolskich mediach.

Jak wynika z danych Związku Miast Polskich, w 2025 roku ponad 60% gmin będzie musiało dopłacać do oświaty z własnych budżetów, ograniczając tym samym inwestycje w infrastrukturę, kulturę czy pomoc społeczną. W Otwocku też widać pierwsze symptomy tej presji.

Co dalej z dziećmi i nauczycielami?

Otwocka oświata znajduje się na ostrym zakręcie. Pracownicy boją się mówić, dyrektorzy analizują możliwość wypowiedzeń, a rodzice zaczynają zadawać pytania, na które władze miasta nie zawsze mają gotowe odpowiedzi. Zmiany prezentowane jako „optymalizacja” coraz częściej są postrzegane jako cięcia kosztów kosztem uczniów.

W sytuacji, w której szkoły potrzebują empatii, stabilizacji i inwestycji – mamy do czynienia z reorganizacją, która może pogłębić nierówności i wypchnąć dzieci na margines uwagi. Władze miasta zapewniają, że wszystko przebiega zgodnie z planem. Ale niepokój środowiska oświatowego, brak jawności działań i milczenie wielu pracowników sugerują, że rzeczywistość może być znacznie bardziej skomplikowana.

Facebook
Twitter
Scroll to Top