Nie ma co ukrywać, że zmiany w kanonie lektur szkolnych zawsze wywołują emocje. Czy to dobrze, że “Powrót taty” Adama Mickiewicza opuszcza listę lektur obowiązkowych dla klas IV-VI? Czy to sprawiedliwe, że “Katarynka” Bolesława Prusa przechodzi do lektur uzupełniających? A co z “Panem Tadeuszem”, którego uczniowie teraz będą poznawać jedynie we fragmentach? Przyjrzyjmy się tym literackim migracjom.
Felieton Leszka Cielocha
Ballady na bocznicę
Zniknięcie “Powrotu taty” i “Pani Twardowskiej” z listy obowiązkowych lektur to prawdziwa rewolucja. Cóż, może współczesnym uczniom nie potrzeba już takiej dawki moralitetu w rytmie wiersza. W końcu czy nie lepiej skupić się na prostszych, bardziej współczesnych tekstach? Na przykład na Justynie Bednarek i jej “Domu nr 5” czy “Wszystkich lajkach Marczuka” Pawła Beręsewicza. Bo kto dziś jeszcze rozumie zawiłości mickiewiczowskich rymów? Lepiej dać dzieciom coś bardziej zrozumiałego, na miarę ich lajków i tweetów.
Sienkiewicz do poprawki
A co z biednym Sienkiewiczem? “W pustyni i w puszczy” zdegradowane do lektur uzupełniających? Toż to literacka hańba? Choć może dobrze, że nasi młodzi czytelnicy nie będą musieli już przedzierać się przez piaski Sahary w towarzystwie Nel i Stasia. Dla potomnych miłośników krzyżówek pozwolę sobie podpowiedzieć, że przyjaciel tych bohaterów “na cztery litery” to Kali albo Saba. Przypominam, bo wkrótce może być to wiedza tajemna. W końcu teraz mamy bardziej porywające historie, jak choćby przygody Percy’ego Jacksona, które pewnie bardziej przemawiają do wyobraźni współczesnych uczniów. Wszak Percy jeszcze nie zdegradował “Mitów Greckich” Jana Parandowskiego na szczęście, ale to zapewne kwestia czasu.
Konopnicka na sztandarach
Jednak nie wszystko stracone. “Rota” Marii Konopnickiej wchodzi na listę obowiązkowych utworów poetyckich. Z jednej strony to wielki powrót patriotycznej poezji, z drugiej – trochę ironiczny. W końcu w czasach, gdy młodzież woli rapować niż recytować, wprowadzenie takiej podniosłej pieśni może wydawać się nieco anachroniczne. Ale kto wie, może “Rota” stanie się nowym hip-hopowym hitem? “Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród” pasuje do tłustego beatu albo drillu.
Mickiewicz w odcinkach
I co z tym “Panem Tadeuszem”? Czytanie jedynie wybranych ksiąg? To tak, jakby oglądać tylko wybrane odcinki ulubionego serialu – nie dotyczy polskich telenowel i “Szansy na sukces”. Tam się nic nie dzieje, przez wiele odcinków a nawet sezonów, w przeciwieństwie do ksiąg eposu narodowego. Księga I, II, IV, X, XI i XII – czemu nie, przecież reszta to tylko wypełniacze. Ale może to dobra decyzja? W końcu, kto ma dziś czas na pełne epopeje, gdy można skondensować najważniejsze wątki w kilku fragmentach? To jak literacki fast food – szybko, treściwie, bez zbędnych kalorii.
Zmiany w literaturze wysokiej
Licealiści również dostaną swoją dawkę nowości. Znikają starocie typu “Kronika polska” Galla Anonima czy “Konrad Wallenrod”. Kto dziś jeszcze pamięta, kim był św. Aleksy? Zamiast tego, mamy Olgę Tokarczuk i jej “Biegunów”. Czyż to nie znak czasów, że literatura współczesna zastępuje dawne kroniki? Że młodzi ludzie mają się inspirować noblistką, a nie średniowiecznym hagiografem?
Nowe horyzonty
Do listy lektur wchodzą także zupełnie nowe pozycje, jak choćby “Władca much” Williama Goldinga czy “Problem trzech ciał” Cixina Liu (ekranizacja na Netflixie). Wygląda na to, że szkoła idzie z duchem czasu, stawiając na literaturę, która skłania do refleksji nad kondycją współczesnego świata i przyszłością. Bo przecież to, co było dobre w XIX wieku, niekoniecznie musi być zrozumiałe i wartościowe w XXI.
Zmiany w kanonie lektur szkolnych to nie tylko literackie przemeblowanie, ale też odzwierciedlenie współczesnych trendów i potrzeb edukacyjnych. Mickiewicz stracił dwie ballady, ale “zyskał” fragmenty “Pana Tadeusza”. Konopnicka zaś triumfalnie powraca na sztandary. Sienkiewicz musi się pogodzić z faktem, że jego pustynie i puszcze są teraz tylko uzupełnieniem, a współczesna literatura otwiera przed uczniami nowe horyzonty. Może nie chodzi do końca o samą treść a jedynie o zachęcenie do czytania jako czynności z goła innej niż oglądanie reelsów na TikToku – które mają niewątpliwie większy wpływ na młodzież niż Tokarczuk, a nie daj Boże – Sienkiewicz czy inna Konopnicka. Wybór lektur ma ogromny sens, gdyż właśnie mają odpowiadać na potrzeby młodzieży tu i teraz. W końcu “Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj” to dzisiaj “luz ogarnę, a Ty chilluj” wciąż znaczą to samo.