Koncert Bogusz/Kolenda: “propozycja dla znużonych przerostem formy nad treścią”

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...
12 kwietnia w Klubie Batory w Otwocku odbędzie się koncert piosenki autorskiej w wykonaniu Przemysława Bogusza i Pawła Kolendy. “Dwa głosy, dwie gitary i współczesne teksty – to powrót do korzeni piosenki autorskiej i propozycja dla znużonych przerostem formy nad treścią” – czytamy na stronie wydarzenia. O młodzieńczych inspiracjach, współpracy z Pawłem Kolendą, sobotnim koncercie i… jeszcze kilku innych interesujących kwestiach, w ramach mini-wywiadu, porozmawiałam z Przemkiem Boguszem.

Przemysław Bogusz to otwocczanin, z wykształcenia polonista i fotograf prasowy. Od lat zajmuje się dziennikarstwem i ku naszej uciesze zasilił w ubiegłym roku szeregi redaktorów Portalu Otwockiego. To także śpiewający autor, który zdobył uznanie na ogólnopolskich festiwalach i przeglądach poezji śpiewanej. Jego twórczość charakteryzuje się różnorodnością muzyczną – od ballad, przez blues, aż po folk z rockowymi akcentami. Z piosenkami swojego autorstwa nagrał dwie płyty.

Na scenie występuje z multiinstrumentalistą Pawłem Kolendą, który tworzy muzykę do spektakli teatralnych i konceptualnych albumów. Ich wspólne koncerty to doskonała propozycja dla tych, którzy cenią sobie oryginalne teksty i emocjonalne gitarowe aranżacje.

Koncert piosenki autorskiej Bogusz/Kolenda odbędzie się w sobotę, 12 kwietnia o godzinie 18.00 w Klubie Batory (ul. Stefana Batorego 34, Otwock). Wstęp jest wolny.

(Karolina Balińska) W jaki sposób zacząłeś swój romans z piosenką autorską? Słuchałeś Kaczmarskiego, Okudżawy?

(Przemek Bogusz) Nie nazwałbym tego romansem, to raczej trwały związek. Zaczęło się rzeczywiście w czasach licealnych od słuchania Kaczmarskiego, śpiewania jego piosenek na klasowych imprezach czy przy ogniskach. Miałem ogromne szczęście być na kilku koncertach – solowych i Tria Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński. To było przeżycie nie do porównania z czymkolwiek innym jeśli chodzi o sztukę. Ładunek treści i emocji zawarty w tekstach plus niezwykła energia, jaka się wyzwalała podczas wykonań na żywo, kontakt artystów z publicznością – nigdy później nic podobnego nie czułem, choć byłem na wielu koncertach moich późniejszych ulubionych wykonawców. Do swoich wielbicieli, do których się zaliczałem, Kaczmarski skierował słowa “Testamentu ’95”: “Niech sobie znajdą własny temat/I niech go wyśpiewają sami”. Więc zacząłem próbować opisywać to, co dla mnie ważne, w piosenkach.

Jak doszło do Twojej współpracy z Pawłem Kolendą? Co dają Ci te wspólne występy?

Byliśmy kiedyś z Pawłem na szkoleniu dla instruktorów ZHP. Też dawne, licealne czasy. Nie poznałem go wtedy osobiście, byliśmy w innych środowiskach harcerskich, ale zapamiętałem chłopaka z gitarą, który genialnie improwizował, umiał ze słuchu zagrać wszystko. I kiedy kilka lat temu zastanawiałem się, jak wzbogacić brzmienie moich nowych piosenek, przypomniałem sobie o Pawle. Znalazłem do niego kontakt, zaproponowałem współpracę i jestem szczęśliwy, że się zgodził. Ma bogatą wyobraźnię muzyczną i umiejętności, których mi brakuje. Jego gitara, ale też inne instrumenty, bo gra także m.in. na harmonijce i cajonie, sprawiają, że piosenki, które piszę, brzmią ciekawiej.

W swoich tekstach i teledyskach często nawiązujesz do Otwocka, ukazując przy tym swoją osobistą relację z tym miastem. Czasem sentymentalną (tak, jak w przypadku utworu “Świdermajer”), czasem w postaci gorzkich przemyśleń (“Spalony”). To lokalny patriotyzm, czy raczej zapis otaczającej i ciągle zmieniającej się rzeczywistości?

“Spalony” nie jest o Otwocku, to impresja oddająca nastrój chwili. Klip, który zrealizował Jurek Dziedziczak, dobry duch środowiska piosenki literackiej, nadał tej piosence otwocki kontekst. Postanowiliśmy wykorzystać anturaż, który wkrótce zniknie – biały bazarek w centrum Otwocka. Akurat był początek listopada, część zdjęć zrobiliśmy na cmentarzu, bo jakoś mi to współgrało z tekstem, a wszyscy wiemy, jak magicznym miejscem jest otwocki cmentarz, zwłaszcza w okolicy Dnia Wszystkich Świętych. Te otwockie wątki czasem się pojawiają, bo Otwock mnie ukształtował, to moje miasto, więc to jest naturalne.

“[…] Wybacz wielka Ukraino,
dziś synowie twoi giną
Dzięki nim, rok czy dwa,
pokój tutaj jeszcze trwa

Dzięki nim, rok czy dwa,
pokój u nas jeszcze trwa”


W 2015 roku napisałeś utwór “Wybacz Ukraino”: ponadczasowy, który dużo powiedział mi o Twojej wrażliwości. Tak jak zresztą i inne teksty – często pełne empatii, świadczące o głębokiej zdolności do dostrzegania subtelnych detali. Czy w dobie współczesnych piosenek z tekstami w stylu łubu-dubu-riki-tiki, trudno jest się “przebić” z tego typu twórczością? Kim są Twoi odbiorcy?

Dzięki za zwrócenie uwagi na tę piosenkę. Ja nawet nie próbuję “przebić się” z takimi tekstami, bo to jest dzisiaj niemożliwe. Cieszę się natomiast z każdej rozmowy po koncercie, z każdego sygnału, że ktoś w moich piosenkach odnalazł coś wartościowego, bo każdy taki słuchacz to jest chodzący dowód na to, że ktoś jeszcze myśli podobnie jak ja, że jest nas więcej i to poczucie wspólnoty jest budujące. “Wybacz Ukraino” dzięki umieszczeniu w klipie tłumaczenia na język ukraiński, spotkało się z dużym odzewem ze strony odbiorców z Ukrainy i to jest dla mnie ważne, bo chciałem pokazać, że doceniamy to, co robią Ukraińcy. W Polsce jesteśmy na etapie wzrostu nastrojów antyukraińskich i do wielu Polaków, mam nadzieję, że wciąż jeszcze nie jest to większość, nie dociera, o co się toczy wojna w Ukrainie. To całe jątrzenie, uwypuklanie jakichś negatywnych historii, które przy tej masie ludzi szukającej u nas schronienia muszą występować, to jest tak bezdenna głupota, że nawet mi się nie chce rozwijać tego tematu. Więc wracając do pytania – ogólnie moi odbiorcy to osoby, które chyba podobnie jak ja patrzą na świat, starają się samodzielnie myśleć, rozglądają się patrząc, co się dzieje dookoła.

W sobotę, 12 kwietnia w otwockim Klubie Batory razem z Pawłem Kolendą zagracie koncert piosenki autorskiej. W opisie tego wydarzenia przeczytałam, że jest to “propozycja dla znużonych przerostem formy nad treścią”. Czy mógłbyś to zdanie trochę bardziej rozwinąć?

Mam wrażenie, że bogactwo z jednej strony możliwości technicznych tworzenia muzyki, a z drugiej źródeł inspiracji z całego świata – sprawia, że wiele muzycznych propozycji to jest dzisiaj bardzo efektowny ale pozbawiony przekazu, zarówno w warstwie tekstowej jak i muzycznej tzw. content. Dla mnie dobra piosenka to tekst, który mnie porusza, plus niosąca go muzyka plus ekspresja wykonania. I w tym kierunku staram się iść, oczywiście jako amator w tej dziedzinie – bez muzycznego wykształcenia, za to z bardzo konkretnym pomysłem na siebie. I adresuję ten przekaz do ludzi, który myślą podobnie, a w piosenkach szukają kontaktu z drugim człowiekiem – z jego myślą, emocjami, wizją świata. W sztuce często mniej znaczy więcej i u nas też tak jest, chociaż to tylko proste piosenki. Bez bajerów, czasem coś może zabrzmieć chropowato, ale płynie to z serca. Kto chce sprawdzić, czy to jest propozycja dla niego – będzie miał okazję już 12 kwietnia.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na koncercie.

Foto: Maciej Łabudzki

Czytaj także:

Muzyka na Wielki Tydzień: Soyka & Grott Orkiestra
Facebook
Twitter
Scroll to Top