Człowiek instytucja. Mówisz: Paweł Traczyk, myślisz: szachy

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Rozmową z Pawłem chcę zainaugurować cykl wywiadów z ludźmi, którzy są ważni dla Otwocka i regionu – barwni, inspirujący, aktywni. Każdy z nich, kiedy o nim pomyśleć, budzi od razu wyraźne skojarzenie. Każdy z nich to po prostu człowiek instytucja. Stąd tytuł cyklu – Przemek Bogusz

Na fali popularności serialu Netfliksa „Gambit królowej” młodych ludzi ogarnęła moda na szachy. Otwocka też nie ominęła. O tym dlaczego „refleks szachisty” to komplement, co w dobie internetu sprawia, że gra licząca 1,5 tys. lat jest wciąż atrakcyjna i ważna dla tylu ludzi i gdzie w Otwocku można pograć w szachy w dobrym towarzystwie – opowiada Paweł Traczyk, prezes Klubu Szachowego Król Batory Otwock.

Jak słyszysz, że masz refleks szachisty to się obrażasz, czy jesteś dumny?
Powiem tak: wiem, jakie są standardowe opinie na ten temat, ale jeśliby ludzie, którzy nie znają szachów popatrzyli trochę na szachistów i na niektóre partie, to tam naprawdę trzeba wykazać się niezłym refleksem. Są turnieje, gdzie ma się na zegarze 5 minut, ewentualnie 3 minuty i dodatkowe 2 sekundy po każdym ruchu. Wykonać serię kilkunastu, czasami 20 posunięć co 2 sekundy – to nie jest proste. I jeszcze zrobić tak, żeby te ruchy miały sens, były logiczne i nie były błędami.

A o co chodzi z tymi zegarkami na stołach i – tak w nawiązaniu do refleksu – co to są szachy błyskawiczne?
Każdy z zawodników ma określony czas na wykonanie wszystkich swoich posunięć podczas partii. Kiedyś, w zależności od tempa, w jakim rozgrywany był turniej, miało się 10 minut na rozegranie partii, a czasem godzinę, dwie lub nawet dwie i pół godziny. Wykonujesz posunięcie i przełączasz zegar, w którym są tak naprawdę dwa zegary – jeden twój, a drugi twojego partnera do gry. Przełączenie powoduje, że zatrzymujesz swój zegar, a uruchamiasz zegar przeciwnika. W szachach błyskawicznych masz 3 minuty na rozegranie wszystkich posunięć, plus dwie sekundy na każdy ruch – ty i przeciwnik. Partia trwa więc maksymalnie do 10 minut, w ciągu godziny można takich partii zagrać spokojnie 6, a nawet i więcej. (dalsza część wywiadu poniżej)

Może Cię zainteresować:

1682 dni bez Muzeum Ziemi Otwockiej

A jeśli partia trwa, a tobie skończył się już czas?
To przegrałeś. Czas jest elementem gry i trzeba się wyrobić.

W trzech minutach chyba trudno się zmieścić, żeby dać komuś mata. To co się ocenia, żeby stwierdzić, kto wygrał?
Da się dać mata! Obaj zawodnicy zdają sobie sprawę, że mają mało czasu i starają się grać szybko. Bardzo mało partii kończy się przegraną na czas. Zazwyczaj kończą się matem albo poddaniem się przez jednego z zawodników, który stwierdza, że przewaga partnera jest tak duża, że nie ma szans na wygraną. Zdarzają się też remisy – za obopólną zgodą, kiedy zostają „gołe” króle, albo na szachownicy powstaje pat.

Ciekawe, że częściej używasz słowa partner niż przeciwnik. W szachach nie traktuje się drugiej strony jako przeciwnika?
Można traktować jako przeciwnika, a można jako partnera. Ja staram się, przynajmniej jak uczę dzieci, używać raczej słowa partner – bo z większością osób się znamy, większość partii gramy ze swoimi kolegami z klubu, ze znajomymi, więc trudno kogoś takiego nazywać przeciwnikiem. Często też ze sobą rozmawiamy o rozegranych partiach, zastanawiamy się, jak można było zagrać inaczej, gdzie się popełniło błąd. Generalnie środowisko jest takie, że ludzie się nawzajem lubią, spędzają wspólnie czas również poza turniejami szachowymi. Dlatego wolę używać słowa partner niż przeciwnik.

No to przejdźmy do twojej historii. W szachy grałeś odkąd pamiętam – jako dzieciak wszystkich ogrywałeś. Ale tak na serio chyba dość późno się nimi zająłeś?
Tak na poważnie zacząłem grać w wieku 18 lat. Wtedy były pierwsze turnieje, zacząłem się udzielać w klubach (wówczas jeszcze w Warszawie, gdzie mieszkałem), w jednym z nich byłem krótko prezesem. Potem, kiedy przeprowadziłem się do Otwocka, na świecie pojawiły się moje dzieci, trzeba było od szachów odejść i tak naprawdę wróciłem do nich 2 lata temu, kiedy razem z kolegami zaczęliśmy rozwijać klub szachowy tutaj, w Otwocku.

Wcześniej wielu otwocczan miało okazję poznać cię osobiście, bo byłeś w naszym mieście listonoszem… A od niedawna szachy to nie tylko twoja pasja ale i praca, bo prowadzisz zajęcia szachowe dla dzieci i młodzieży. Gdzie można cię spotkać?
Główną bazą naszego klubu jest klub Otwockiej Spółdzielni Mieszkaniowej Batory. Tam mamy swoją siedzibę, regularne spotkania raz w tygodniu, w piątki – jeśli ktoś chce do nas dołączyć, to przy okazji zapraszam, żeby wpaść do nas między godz. 17 a 19. Jako klub prowadzimy też zajęcia w Grocie na Ługach, w szkole „ósemce” w Wólce Mlądzkiej, a mnie zdarza się też takie zajęcia prowadzić w innych miejscach na terenie powiatu. W październiku zaczynamy spotkania w Woli Karczewskiej, są też zajęcia w Wiązownej, w Pawilonie Kultury i w różnych placówkach oświatowych – dla podopiecznych tych placówek. (dalsza część wywiadu poniżej)

Może Cię zainteresować:

Pustostany niszczeją zamiast służyć ludziom

Od kiedy działa wasz klub?
Klub Szachowy Król Batory Otwock został zarejestrowany w maju 2022 r.

To świeża historia. Mam wrażenie, że jeszcze 10–15 lat temu to była bardzo niszowa dziedzina, a teraz nastała moda na szachy. Pomógł hit Netfliksa „Gambit królowej”?
Do popularności szachów w ostatnich latach przyczyniły się dwie rzeczy. Po pierwsze rzeczywiście serial „Gambit królowej”, który faktycznie zrobił modę na szachy, zaczęło się o szachach mówić nie tylko w środowisku szachowym ale i poza nim. Słyszałem wiele rozmów ludzi, którzy serial oglądali i stwierdzali, że chcą w szachy znowu pograć, bo grali za młodu, będąc w szkole podstawowej, później zajęli się innymi rzeczami, a teraz sobie o szachach przypomnieli. A druga rzecz to pandemia COVID, która spowodowała, że ludzie zostali zamknięci w domach i siłą rzeczy skierowali uwagę ku rozrywkom dostępnym przez internet. A szachy w internecie są bardzo popularne, powiedziałbym nawet, że bardziej niż na żywo. Dużo ludzi gra, robi postępy, odnotowuje progres wynikowy i podnosi swoje umiejętności – ale nie grają na żywo, nie pokazują się na turniejach. Szachy są wdzięczną dyscypliną do nauki w internecie, bo jest mnóstwo materiałów na youtubie, czy innych platformach, są kursy – naprawdę można powiększać swoją wiedzę nie wychodząc z domu.

A co takiego jest w tej grze, co zafascynowało ciebie?
Zawsze lubiłem sport, dużo czasu spędzałem na boisku, grając w piłkę nożną, koszykówkę. Lubiłem atmosferę rywalizacji, to starcie dwóch drużyn, czy dwóch zawodników, starających się pokazać, kto jest lepszy. W pewnym momencie mojego życia przydarzył mi się wypadek samochodowy, przez który byłem uziemiony i nie mogłem pograć ani w piłkę ani w koszykówkę. Wtedy przypadkowo trafiłem na człowieka, który był w klubie szachowym w Warszawie i zaprosił mnie tam. Tak się zaczęła moja pasja. W szachy już umiałem grać, nauczył mnie dziadek, grałem z kolegami w podstawówce, ale turniejowe doświadczenia zaczęły się właśnie wtedy. Pamiętam, że na pierwsze turnieje chodziłem o kulach, z nogą w gipsie.

Szachy to w ogóle jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych. Mogą sprawdzać się w nich i rywalizować wszyscy, niezależnie od tego, jakie mają warunki fizyczne. Główną rolę grają tu cechy umysłowe. Ale cała ta otoczka – atmosfera rywalizacji, turnieje, rankingi, zdobywanie nowych kategorii, które można porównać do pasów w karate czy w judo; rozgrywki ligowe czy drużynowe – wszystko to tworzy świat, w którym można się sprawdzać sportowo, niekoniecznie „grzesząc” dużą aktywnością fizyczną.

No właśnie, trochę uprzedziłeś kolejne pytanie, bo dużo się mówi o obalaniu stereotypów dotyczących szachistów – że to nie są okularnicy, którzy grają w szachy, bo nikt im nie chciał podawać piłki na boisku, że przygotowanie fizyczne jest ważne. Ty przez pewien czas biegałeś, dopóki stan zdrowia nie sprawił, że musiałeś sobie odpuścić. Półmaratony, biegi górskie – szczerze mówiąc podziwiam. Kondycja jest ważna w szachach?
Jest ważna. Są na przykład turnieje szachów aktywnych, gdzie masz na partię 10 minut plus 5 sekund na ruch i partia trwa powiedzmy pół godziny. Turniej składa się z 7 do 9 rund i trwa 4 do 6 godzin. Przez ten czas trzeba się wykazać dużą sprawnością umysłową, zadbać o koncentrację po 5 godzinach wysiłku, a każdy kto choćby pracuje przy komputerze wie, że utrzymać koncentrację przez taki czas jest trudno. I aktywność fizyczna niewątpliwie w tym pomaga. Wiadomo, że dzięki niej dotlenia się mózg, że ciało jest bardziej sprawne i lepiej pobudzone do działania. Mnie to pomaga, a wiem, że o ile na poziomie amatorskim może nie ma to jeszcze tak dużego znaczenia, o tyle na poziomie zawodowym ci najlepsi zawodnicy mają w swoich przygotowaniach elementy treningu fizycznego i o wiele łatwiej jest im utrzymać koncentrację, kiedy ciało jest sprawne.

W szachy grali europejscy królowie, m.in. Stefan Batory, patron waszego klubu; grali wielcy wodzowie (Napoleon, Kościuszko) i politycy – Machiavelli, Richelieu, a bliżej naszych czasów – Piłsudski, grali znani pisarze, pisali o nich poeci – jak Kochanowski czy Mickiewicz. Czy twoim zdaniem gra w szachy zmienia spojrzenie na świat? Może pomaga dostrzec reguły, które nim rządzą? Cervantes twierdził, że życie jest partią szachów…
Z tego, co słyszałem, Napoleon przed każdą większą bitwą starał się zagrać partię szachów, bo twierdził, że podnosi mu to zdolności strategiczne – strategia szachowa przekładała się w jego przypadku na umiejętność podejmowania strategicznych decyzji na polu bitwy. Mówi się, że partia szachów to taka mała wojna – trzeba coś poświęcić, żeby osiągnąć konkretny cel. Są flanki, można zaatakować w centrum albo na skrzydle – jest dużo terminologii wojskowej. Na polu bitwy na pewno strategia jest ważna, tak jak i w szachach, ale szachy w ogóle uczą myślenia strategicznego, planowania w dłuższym terminie. W szachach trzeba zaplanować kilka ruchów do przodu – zobaczyć, co ja mogę, co może zrobić partner, jaka sytuacja się wytworzy, jeśli zrobię taki czy inny ruch. I to w życiu, kiedy się coś organizuje, czy prowadzi firmę, zarządza się ludźmi czy jakimiś strukturami – bardzo się przydaje. To pozwala rozwinąć umiejętność planowania, ale także pobudza wyobraźnię, pomaga sobie wyobrazić rozwój sytuacji i to, jak ja mogę na nią wpłynąć. W partii szachów mogę zrobić ruch hetmanem albo wieżą i każda z tych decyzji spowoduje inną sytuację na szachownicy. W życiu podobnie – mogę podjąć taką czy inną decyzję i można się zastanowić, jaki to będzie miało wpływ na dalsze działania naszej organizacji czy chociażby rodziny.

W Klubie Szachowym Król Batory Otwock, którego jesteś prezesem, macie zarejestrowanych blisko 70 zawodników. Kolejne dziesiątki, czy setki, przychodzą na zajęcia, nie tylko u was w klubie, ale i w MDK-u, do pana Andrzeja Dobrowolskiego. Na waszym facebookowym profilu można znaleźć relacje ze wspólnych wyjazdów, spotkań przy okazji imprez szachowych. Widać na nich prawdziwe tłumy. Można powiedzieć, że powstała w Otwocku spora szachowa społeczność. To chyba sukces w dobie dominacji mediów społecznościowych nad realnymi przeżyciami, zwłaszcza w młodszych grupach wiekowych. Jesteś dumny, że udaje wam się odciągać dzieciaki od monitorów?
Chciałbym, żeby udało się ich odciągnąć więcej, aczkolwiek z szachami i z odciąganiem od monitorów jest o tyle problem, że w szachach dużo się dzieje w internecie. Sam na zajęciach radzę czasem dzieciom, żeby trochę pograły przez internet, bo to wpływa na poziom gry. Żeby podnosić umiejętności, trzeba dużo grać, a więcej okazji do grania mają w internecie, gdzie można pograć codziennie, niż na żywo. Nie powiem więc, że zawsze odciągamy od monitorów, ale też dajemy okazję przeżycia fajnych rzeczy i pokazujemy, że oprócz życia on line jest też życie realne, gdzie możemy spotkać się twarzą w twarz z drugim człowiekiem, zagrać z nim partię, porozmawiać, nawiązać relacje towarzyskie. Mocno nad tym pracujemy, by pokazać, że chociaż życie on line jest ważne, bo takie mamy czasy, że wszystko, co się dzieje w internecie staje się coraz bardziej ważne, to bazą naszych działań jest to życie realne, spotkania twarzą w twarz. Dbamy o to, dlatego organizujemy tyle wydarzeń, żeby ludzie mogli przyjść, spotkać się, bo jednak spotkanie na żywo jest wartością, której nie można nie doceniać. (dalsza część wywiadu poniżej)

Może Cię zainteresować:

Koniec alkoholu na stacjach benzynowych. Prohibicja może być wprowadzona centralnie

Marek Wawrzynowski, znany otwocki dziennikarz sportowy i fan futbolu a nie szachów, który na lokalnych forach często podkreśla znaczenie pracy sportowej z dziećmi i młodzieżą, mówi, że nie każdy junior musi grać kiedyś w Barcelonie, ale ważne, żeby stworzyć najmłodszym jak najlepsze warunki do uprawiania sportu, bo to ich buduje na wielu płaszczyznach. Jakoś tak podobnie mówił, chociaż pewnie jak przeczyta ten wywiad, to będzie marudził, że przekręciłem. Zgadzasz się z taką opinią, czy jednak masz w głębi serca nadzieję, że gdzieś tam wśród twoich wychowanków rośnie już przyszły mistrz? Taki Robercik Lewandowski szachów – tylko zamiast z Leszna na skraju Puszczy Kampinoskiej – z Otwocka, też pod lasem.
Każdy, kto prowadzi zajęcia sportowe, ma nadzieję, że wychowa przyszłego mistrza – ja oczywiście też. Mamy paru chłopaków, którzy mocno się w szachy angażują, pracują i robią postępy, może kiedyś któryś z nich wejdzie na naprawdę wysoki poziom, natomiast głównie chcemy zachęcić jak najwięcej dzieciaków do szachów. Szachy są dyscypliną, która niesamowicie pobudza zdolności intelektualne – umiejętność logicznego myślenia, rozwiązywania problemów, wyobraźnię, kreatywność. Natomiast starty turniejowe i sam trening to nieustanna praca nad sobą, swoimi słabościami, radzenie sobie z porażką, ale też radość z tego, że wykonana praca przynosi z czasem wymierne efekty. Staramy się więc zapewnić naszym wychowankom jak najlepsze warunki do rozwoju szachowego, ale również do rozwoju tych właśnie umiejętności, które przydadzą się im niezależnie od tego, czym w przyszłości będą się zajmować.

A co jest w świecie szachów takim odpowiednikiem gry w Barcelonie, albo udziału w finale Ligi Mistrzów?
Na przykład najlepszy polski szachista, Jan Krzysztof Duda, grał w turnieju kandydatów. To turniej, którego zwycięzca gra w meczu o mistrzostwo świata z dotychczasowym mistrzem. W tej chwili mistrzem świata jest Ding Liren, który wygrał taki właśnie mecz. W tym turnieju bierze udział ósemka najlepszych aktualnie zawodników, a więc jest to taki top topów. Aż tak wysoko na razie nie mierzę (śmiech), chcielibyśmy, żeby nasi zawodnicy pokazali się na mistrzostwach Polski juniorów, ale musimy w to jeszcze włożyć trochę pracy.

Jak patrzę na partie tych plenerowych szachów, rozgrywane przy okazji różnych imprez na powietrzu, to widzę, że niektórzy zawodnicy są niewiele więksi od figur. Świetnie się bawią, rozwijają umysłowo i fizycznie, po prostu strzał w dziesiątkę. Tylko pogratulować tobie i całemu klubowi, w tym Patrykowi Popisowi, instruktorowi z klubu osiedlowego Batory, który dał wam przestrzeń do działania. Czego życzyć klubowi, tobie jako prezesowi? Czego się w ogóle życzy szachistom?
Akurat szachownica plenerowa to był pomysł Patryka. Od razu powiem, że klub opiera się na działaniu wielu osób. Patryk Popis i Adam Borkowski robią naprawdę dużą robotę, podobnie jak wielu innych, bo takie imprezy jak choćby właśnie wspomniane szachy plenerowe wymagają dużego zaangażowania – trzeba to wszystko rozstawić, siedzieć czasem wiele godzin na słońcu, trzeba się przy tym zmieniać. Jeśli chodzi o życzenia – kiedyś życzyło się połamania deski (deska oznacza w szachowym slangu szachownicę). Dawno już tego nie słyszałem, a klubowi najlepiej życzyć, żebyśmy cały czas mieli zapał do działania, żeby było to zaangażowanie. No i żeby dzieci chciały do nas przychodzić, żeby się garnęły do szachów i żeby szachy potrafiły wytrzymać konkurencję z bardziej popularnymi dyscyplinami sportu, jak chociażby piłka nożna. Zresztą wielu naszych zawodników łączy szachy z piłką nożną i czasami chłopaki mają dylemat, czy w sobotę pójść na turniej szachowy czy na mecz piłkarski swojej drużyny. Więc żeby ta piłka tak do końca z nami nie wygrała (śmiech).

Fot. Iwona Kałuska

Facebook
Twitter
Scroll to Top