Na jednej z posesji przy ulicy Reymonta w Józefowie odkryto dramatyczną sytuację, w której w ponad 20 psów i kotów żyło w skrajnych warunkach – zaniedbane, wygłodzone i otoczone martwymi zwierzętami. Przeprowadzenie wraz z Policją i przy wsparciu Fundacji Ochrony Zwierząt Pańska Łaska interwencji zainicjowała Teresa Zarzycka z Otwockiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt Otwocki Zwierzyniec. Właścicielka posesji, 55-letnia kobieta, została oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Na miejscu znaleziono nie tylko żywe, ale również liczne martwe zwierzęta w różnym stanie rozkładu.
Uwaga: materiał zawiera drastyczne zdjęcia i przeznaczony jest dla osób pełnoletnich.
Wydawałoby się, że za zwyczajnym, choć nieco dziwnym ogrodzeniem pewnego domu (a nawet dwóch) w Józefowie, nie dzieje się nic szczególnego. Jednak zafoliowane okna i płot, mające odgrodzić świat zewnętrzny od tego, co działo się w środku, skrywały makabryczną tajemnicę. Mało tego – pod domem stał samochód z ochroniarzami, którzy przepędzali każdego, kto próbował zbliżyć się do posesji.
Makabryczne odkrycie w Józefowie
Pani Teresa trafiła na jednym z portali społecznościowych na posty zamieszczone przez bezsilnych sąsiadów, którzy w akcie desperacji postanowili nagłośnić sprawę.
Zaczęłam się z nimi kontaktować i uzyskiwać informacje od osób, które miały w tej sprawie najwięcej do powiedzenia na temat zwierząt. Chcieliśmy przygotować tę interwencję, ponieważ wiedzieliśmy, że nie możemy wejść na posesję bez nakazu prokuratorskiego a nie mieliśmy żadnych dowodów.
Przełomem w sprawie okazał się przesłany wieczorem przez sąsiadów do Pani Teresy filmik (dzień przed interwencją). Zaistniało podejrzenie, że zwierzęta były trzymane w zamkniętych kontenerach, co w połączeniu z niskimi temperaturami mogło doprowadzić do ich śmierci.
Jedna z sąsiadek tej posesji przesłała mi wieczorem filmik, na którym słychać przeraźliwie miauczące koty. Nie dawało mi to spokoju, mamy już przymrozki, one mogły tego nie przeżyć. Postanowiłam tam pojechać po pracy przeprowadzić interwencję żeby uratować te koty. Przez płot zobaczyłam zaparkowany na posesji samochód, w którym znajdował się skrajnie zaniedbany, liżący z pragnienia szybę piesek. Zdecydowałam się wezwać asystę policji, którzy po przyjeździe nie mieli żadnych wątpliwości co do zasadności mojej prośby.
Na tarasie zobaczyłam zwłoki kota, potem następne. Wtedy też przez policjantów został wezwany dochodzeniowiec i policyjny technik,
którzy w „transporterterkach”, zaczęli odnajdywać kolejne ciała martwych zwierząt.
Dom jak z horroru
Gdy strażacy wyważyli drzwi, wnętrze domu odsłoniło przerażający widok. Pierwsze, co uderzyło, to duszący fetor – słodkawy zapach rozkładającego się mięsa mieszał się z odorem kału i moczu, sprawiając, że ciężko im było oddychać. Po przekroczeniu progu buty grzęzły w gęstej, brązowej mazi, mieszance odchodów i moczu, pokrywającej całą podłogę. Każdy krok był walką o utrzymanie równowagi – z trudem dawało się wyciągnąć stopy, by nie stracić butów w tej cuchnącej cieczy.
Widok, który powitał uczestników interwencji wewnątrz domu, był niczym z horroru. Wszystkie pomieszczenia pokrywała kilkunastocentymetrowa warstwa odchodów, tworząc makabryczną scenę zbezczeszczonych zwłok zwierząt. W mule leżały ciała psów i kotów – wykrzywione w bólu i cierpieniu, niektóre już w stanie zaawansowanego rozkładu. Każdy pokój przypominał cmentarz, na którym połączyły się strach, ból i śmierć niewinnych istot. Było to miejsce, gdzie cierpienie stało się codziennością, a śmierć wydawała się jedynym możliwym wybawieniem.
22 uratowane zwierzęta, setki pytań
Podczas interwencji udało się uratować 22 żywe zwierzęta – psy i koty w tragicznym stanie fizycznym i psychicznym. Jedno z kotów, mimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej, zmarło w klinice. Jak opisuje Zarzycka, niektóre zwierzęta miały poważne rany, w tym suczka zamknięta w samochodzie, której ciało było pokryte ranami wygryzionymi przez larwy.
Policja zatrzymuje właścicielkę
O interwencji właścicielkę posesji powiadomili jej ochroniarze. Dowiedzieliśmy się, że przyjechała na miejsce taksówką, nie chciała zapewne pokazać znajdującego się w opłakanym stanie drugiego auta w którym spała i również trzymała zwierzęta. Na szczęście do jej przyjazdu zwierzęta zostały już zabezpieczone. Podczas pierwszego dnia interwencji kobieta została zatrzymana przez policję.
Prokurator złożył do sądu wniosek o tymczasowy areszt, jednak po 48 godzinach kobietę wypuszczono na wolność i decyzją Sądu Rejonowego w Otwocku objęto policyjnym dozorem. Została oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. 55-latka nie była wcześniej notowana. Na forach można znaleźć liczne komentarze podważające jej zdrowie psychiczne. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za takie przestępstwo grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Czy tragedii tych zwierząt można było zapobiec?
Jak się okazuje, na długo przed interwencją Otwockiego Zwierzyńca sąsiedzi wielokrotnie zgłaszali swoje zaniepokojenie sprawą na policję i straż miejską. Straż miejska nie udała się jednak na miejsce w celu oględzin, tylko skontaktowała telefonicznie z właścicielką zwierząt, która oznajmiła, że kotki już zostały wypuszczone i są jak najbardziej bezpieczne.
Pół roku temu, w marcu dwie organizacje prowadziły w tym miejscu interwencje, jednak miały problem z dostaniem się na teren i wejściem do budynku. Podobnie w przypadku wezwanego na miejsce powiatowego lekarza weterynarii, który nie stwierdził żadnych uchybień.
Znajdujące się na posesji liczne szkielety zwierząt doprowadzają do wniosku, że ta dramatyczna sytuacja ciągnęła się przez lata. Z informacji, jakie udało się uzyskać od osób prywatnych wynika także, że na terenie były zakopywane zwłoki zwierząt.
Jeden z uratowanych z domu psów miał schroniskowego chipa, drugi także zachipowany, co wskazuje na to, że miał wcześniej właściciela. W większości były to psy rasowe, prawdopodobnie nabywane w pseudochodowalach a potem rozmnażane.
Zabezpieczone zwierzęta trafiły na leczenie do lokalnych klinik. Znajdują się aktualnie pod opieką Otwockiego Zwierzyńca i Fundacji Pańska Łaska.
Apel o pomoc
Działające na zasadzie wolontariatu Otwockie Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt Otwocki Zwierzyniec utrzymuje się jedynie z datków od darczyńców, często na tego typu sprawy poświęcając także prywatne środki. W jego imieniu gorąco apelujemy do państwa o wsparcie finansowe dla uratowanych zwierząt, które wymagają teraz kosztownego leczenia weterynaryjnego. Wpłat można dokonywać na poniższe dane:
Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt “OTWOCKI ZWIERZYNIEC”
Inwalidów Wojennych 16
05-400 OTWOCK
SWIFT: SANTANDER PPL PP
IBAN: PL 28 1090 2590 0000 0001 3436 1177
PayPal: otwockizwierzyniec@op.pl
Z dopiskiem: Zwierzęta z Józefowa
W tym samy celu została także uruchomiona internetowa zbiórka, na stronę której można wejść po kliknięciu na poniższe zdjęcie:
Do naszej redakcji, która mieści się w Otwocku, przy ulicy Świderskiej 13, w godzinach 10-17 można także przynosić rzeczy niezbędne do rekonwalescencji uratowanych zwierząt, w tym dobrej jakości karmy, szczególnie dietetycznej, oraz podkładów higienicznych.
Tragedia w Józefowie zwraca uwagę na problem zaniedbywania i okrucieństwa wobec zwierząt, który niestety wciąż zdarza się w wielu miejscach. Dzięki odpowiedniej reakcji sąsiadów i znakomitej organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, udało się ocalić część z nich, ale pozostaje pytanie, jak wiele zwierząt musiało zginąć, zanim ktoś zareagował.
Foto: Otwocki Zwierzyniec