Prom kursujący między gminą Karczew (powiat otwocki) a miejscowością Gassy (powiat piaseczyński) zawiesił ostatnio kursowanie z powodu awarii liny nośnej. Dziś już wiemy na pewno, że w tym roku kontynuacja kursów nie będzie możliwa. Istnieją także obawy o przyszły sezon. Jakie są tego przyczyny?
W zeszłym tygodniu informowaliśmy Państwa o tymczasowym zawieszeniu pracy promu spowodowanym awarią liny nośnej. Kursy miały być uruchomione po wymianie liny, jednak dziś na pewno już wiemy, że w tym roku nie ma już co na to liczyć.
W miejsce mocno wysłużonej liny nośnej została w Czeskiej Ostrawie zamówiona nowa, jednak jak poinformował nas przedstawiciel firmy Transeko:
W związku z sytuacją powodziową także w Czechach, szybka realizacja tego zamówienia, ze względów logistycznych nie będzie możliwa. Dochodzą tu także sprawy bezpieczeństwa, gdyż z uwagi na wysoki stan Wisły istnieje ryzyko uszkodzenia nowej liny na przykład przez płynące rzeką konary drzew. Nie opłaca się poza tym wymiana liny na sam koniec sezonu, tym bardziej bez gwarancji pracy w następnym…
Dlaczego? Odpowiedzią są tu oczywiście względy ekonomiczne.
Jeśli w przyszłym roku nie dostaniemy wsparcia od Samorządów to nie będziemy pływać.
– usłyszeliśmy od przewoźnika.
Do sytuacji odniósł się ostatnio także Piotr Kandyba – Poseł na Sejm RP w związku z wpisem o fali powodziowej na Wiśle:
Na koniec weekendu dobre wieści z Konstancina – Jeziorny – fala powodziowa na Wiśle w miejscowości Gassy przeszła w piątek. Razem z Jackiem Jopowiczem, właścicielem promu w Gassach sprawdziliśmy, czy poziom wody jest bezpieczny dla mieszkańców obu stron Wisły na tym odcinku. Woda teraz opada i nie zagraża nam powódź.
Rozmawialiśmy też o kontynuowaniu pracy promu w 2025 r. – w tym roku ta pracująca w tym miejscu od 10 lat jednostka, zacumowała już “na zimę”.
W następnym roku musimy zrobić wszystko, aby prom nadal pływał, cieszył nasze oczy i skracał nam drogę do domu lub pracy.
Foto: Redakcja
Czytaj także: